poniedziałek, 30 września 2013

Islandzkie gejzery - wulkanogeniczny gorąc zimnej północy

Zasięg przedstawiający najciekawszy obszar Islandii  pod względem
geograficzno-geologicznym

Wyspa z głębi oceanu

Znajduje się tuż pod północnym Kołem Podbiegunowym. Ma jedynie 103 tyś km2 powierzchni, którą w większości zajmuje płaskowyż. Równinny teren ciągnie się kilometrami, by nagle przeistoczyć się w strome stoki gór, na których mroźne czapy lodowców przecinane są potokami rozżarzonej lawy. Szarość skał, błękit Atlantyku, biel śniegu i zieleń pastwisk. Oto ona - bezwzględna, dzika, pełna kontrastów i tajemnic Islandia.
Powyższy krajobraz kojarzy się bez wątpienia z czymś absurdalnym, wręcz bajkowym. Islandia od zawsze taka była, bowiem jej historia rozpoczęła się równie irracjonalnie. 65 milionów lat temu w północnej części tworzącego się Oceanu Atlantyckiego miało miejsce pęknięcie skorupy ziemskiej. Pomiędzy dzisiejszą Skandynawią a Grenlandią powstały ogromne szczeliny, które umożliwiły bazaltowej magmie wydostawanie się na dno oceaniczne z głębi Ziemi. Substancja w kontakcie z zimną wodą momentalnie zastygała. Przez kolejne miliony lat nowo powstałe płyty tektoniczne nieustannie oddalały się od siebie, co skutkowało niemożliwością zatamowania bazaltowego wycieku. W związku z powyższym dno oceaniczne wciąż było nadbudowywane i piętrzyło się. Moment kulminacyjny nastąpił 50 milionów lat po pęknięciu skorupy, kiedy podłoże osiągnęło pułap tafli wody. Na powierzchni ukazały się wyspy wulkaniczne wyrzucające ze swojego wnętrza parę oraz głazy. Nikt jeszcze wówczas nie miał pojęcia, że właśnie narodził się absolutny fenomen Matki Natury.

Żar lawy i chłód śniegu na stoku islandzkiego wulkanu

Pozornie spokojny fragment wyspy

Dlaczego północ może być gorąca?

Na temat Islandii pisać można w nieskończoność i na pewno nie jest to ostatni raz, kiedy podejmuję się tego wyzwania. W dzisiejszym wpisie pragnę jednak skupić się wyłącznie na skorelowanej działalności wody oraz ciepła wulkanicznego, które razem tworzą mieszankę wybuchową.
Czytając te słowa siedzisz wygodnie w fotelu popijając kawę i nawet nie jesteś świadom tego, co właśnie dzieje się kilkaset kilometrów pod Tobą. W tej sekundzie ogromne masy nieskrystalizowanych jeszcze skał przemieszczają się we wszystkich kierunkach: od jądra zewnętrznego ku górze, następnie tuż pod skorupą ziemską w prawo lub lewo i z powrotem w dół zataczając coś na kształt owalu. Dla nas jednak najważniejsze w tym momencie jest to, na jaką głębokość dociera magma z kierunku "do góry". Parametr ten uwarunkowany jest wieloma czynnikami jak chociażby grubością płyty litosferycznej czy też jej rodzajem. Minimalną głębokością jest oczywiście poziom 0 metrów, ale wtedy mamy do czynienia z wulkanizmem, a nie o to chodzi. Aby obudzić do życia gejzery potrzebny jest wysoki gradient geotermiczny. Wskaźnik ten mówi o ile stopni Celsjusza wzrasta temperatura w głąb Ziemi na przyjętą jednostkę głębokości. Można go więc rozpatrywać w °C/100m, °C/km itd. Średnim gradientem geotermicznym dla całej naszej planety jest 30°C/km. W przypadku Islandii wynosi on aż 100°C/km, co oznacza tyle, że gdybyśmy zeszli wgłąb Ziemi na dystans większy niż 1 kilometr moglibyśmy się ugotować. Na podstawie tej wartości wnioskujemy również, że magma podpływa na prawdę wysoko, a fakt ten pokrywa się z informacjami zawartymi w poprzedniej części tekstu.

Wytrysk wody z gejzeru

Wrzący spektakl

Warunek termiczny powstawania gejzerów zostaje przez Islandię spełniony w zupełności. W następnej kolejności do głosu dochodzi woda opadowa oraz woda z poprzedniego wybuchu. Ciecz infiltruje w glebę przedostając się w coraz to niższe warstwy. Jej wędrówka w tym kierunku dobiega końca, gdy zatrzymuje się w kanałach mających połączenie z głównym kominem gejzeru. Następnie z przepełnionych przewodów zaczyna się ona wlewać do komory lub zespołu komór z licznymi przewężeniami, co trwa od kilku sekund do kilku dni. Od tej chwili rozpoczyna się podgrzewanie ciepłem geotermalnym, którego źródło znajduje się w pobliskim zbiorniku magmowym. Proces ten trwa dopóki woda nie zacznie wrzeć. Zważywszy jednak na głębokość jej zalegania i podwyższone ciśnienie ciecz musi osiągnąć temperaturę większą niż 100°C, by można było mówić o wrzeniu. Jako pierwsze zaczynają nagrzewać się warstwy położone najniżej. Po pewnym czasie pojawiają się bąbelki pary wodnej, które uciekają na powierzchnię. Podgrzewanie nie ustaje. W sercu gejzeru robi się gorąco do tego stopnia, że cała woda zamienia się w parę wodną. Turyści mogą w tym czasie zaobserwować charakterystyczne bulgotanie oraz rozlewanie się wody poza wylot komina. To odpowiedni czas, aby nastawić aparaty. W wyniku ogromnego ciśnienia wytworzonego przez gaz na dnie zbiornika nadkład wody zostaje wyrzucony w górę na kilka do kilkudziesięciu metrów. Wspomniane przewężenia obecne w gejzerze wzmagają potęgę wodnej fontanny. Warto zauważyć, że w czasie pospiesznej pionowej wędrówki słupa wody niewielka jego część również momentalnie zamienia się w parę na skutek obniżonego ciśnienia, a co za tym idzie – zmniejszonej temperatury wrzenia.
Zasadę działania gejzeru można śmiało porównać do mechanizmu strzykawki, z tą różnicą, że zamiast naszych palców jako siły napędowej "używane" jest ciśnienie pary wodnej z dna zbiornika, a pomocniczo także przewężeń. Kiedy gorący spektakl dobiega końca woda powraca na ziemię i ponownie przenika za pośrednictwem gleby do podziemnych komór, by kilkadziesiąt minut później (w większości przypadków) powtórzyć swój występ.

Gładka tafla gejzeru. Wokół otworu widać biały nalot skał osadowych o składzie krzemionki
lub węglanu wapnia, które wytrąciły się z krążącej wody

Tropem islandzkich gejzerów

Na Islandię ze względów klimatycznych najlepiej wybrać się w miesiącach wakacyjnych. W zimie nie liczmy raczej na to, że geotermalne ciepło wyspy nas ogrzeje. Zawsze jednak możemy spróbować zażyć rozgrzewającej kąpieli w "Błękitnej Lagunie". Jest to zbiornik utworzony na potrzeby sąsiadującej elektrowni geotermicznej, która korzysta z podziemnych źródeł usytuowanych na głębokości 1800 metrów. Jak wykazały badania woda w jeziorze zawiera dobroczynne dla naszego zdrowia składniki, które doskonale radzą sobie z chorobami skóry, np. łuszczycą. Mleczno-błękitna barwa wody oraz jej temperatura wynosząca ok. 40 °C zachęcają do kąpieli.
Kiedy dostaniemy się do miejsca naszej destynacji niestety nie będziemy mogli sobie popływać. Należy mieć na uwadze, że woda u wylotu gejzeru osiąga niemal temperaturę wrzenia! Wchodzenie do niej graniczy z obłędem i może skończyć się tragicznie. Dużo bezpieczniejszą opcją jest podziwianie buchającego słupa cieczy z odległości. Jeżeli zależy nam na niezapomnianych wrażeniach wizualnych i ciekawych zdjęciach z wakacji warto wybrać się do Haukadalur, który znajduje się 100 km od islandzkiej stolicy. Gejzery wznoszą swoje opary w powietrze co godzinę na wysokość 60 metrów. Innym popularnym miejscem są źródła Strokkur. Tutaj widowisko odbywa się co 10 minut, a fontanna osiąga 25 metrów wysokości. 
Dalsze pisanie o gorących źródłach i miejscach gdzie można je odwiedzić mija się z celem, ponieważ wyspa raczy nas takimi atrakcjami na każdym kroku. Przed podróżą warto sprawdzić, czy w pobliżu hotelu do którego się wybieramy nie ma takich atrakcji. 
Błękitna Laguna

Czy wiesz, że...?

  • ... będąc na Islandii możesz stanąć jednocześnie na dwóch płytach tektonicznych? Przez kraj przebiega granica płyty Północnoamerykańskiej z Eurazjatycką, która jest utożsamiana z oceanicznym ryftem. Na powierzchni wygląda ona jak koryto wyschniętej rzeki o stromych brzegach.
  • ... z geologicznego punktu widzenia Islandia jest oceanem?
  • ... powierzchnia Islandii stale się powiększa? Pomiędzy płytami, na których leży wyspa następują ruchy rozbieżne, co powoduje oddalanie się ich od siebie w tempie ok. 4cm/rok. Ubytki zgodnie ze słowem wstępu do dzisiejszego wpisu ciągle są uzupełniane, a to skutkuje zwiększaniem powierzchni kraju.
Gejzer w Strokkur wyrwany ze spoczynku; początkowa faza wybuchu

Brak komentarzy: