niedziela, 13 października 2013

Przybrzeżna pustynia francuskiej Akwitanii

Arcachon. Tu krajobraz rzeźbiony jest przez wiatr i fale morskie.

Nie tylko Lazurowe Wybrzeże

Planując swoje wakacje niejednokrotnie zastanawiamy się który kraj tym razem odwiedzić. Pod uwagę bierzemy niebezpieczny Egipt, spalone Słońcem Wyspy Kanaryjskie, wąskie plaże Chorwacji lub chłodne wody Bałtyku. Nasz finalny wybór najczęściej zdeterminowany zostaje przez zasypujące nas ofertami biura podróży. Ulegając urokowi uśmiechniętej pani za biurkiem decydujemy się na wycieczkę naszego życia. Opuszczamy biuro i zamroczeni wizją wspaniałego urlopu czekamy niecierpliwie na wylot. Zaledwie miesiąc później pukamy się w głowę: jakim cudem ona nas na to namówiła? Plaże były zatłoczone, hotelowe ściany pokrywał grzyb, a cholendarnie wysokie ceny nie pozwalały na szaleństwo.
Jak sądzę nie jednemu z nas przytrafiła się powyższa sytuacja. Niemniej jednak sami jesteśmy sobie winni. Nagminnie zapominamy, że wspaniałe wakacje spędzić można również na własną rękę i uniknąć rozczarowań. Czasami wystarczy nie obierać za cel miejsc, w które wyrusza każdego sezonu połowa populacji Europy. Takim regionem jest chociażby Lazurowe Wybrzeże z luksusowym Saint-Tropez na czele. Proponuję więc spróbować czegoś po przeciwnej stronie Francji i... zakochać się w Akwitanii.

U francuskich wybrzeży ocean poprzecinany jest ławicami piasku

Kraina winem płynąca

Pierwszy kontakt z akwitańską ziemią rozpoczyna się dla większości z nas w Bordeaux. Miasto jest marką samą w sobie, istną perełką zachodniego wybrzeża. Wielu ludzi wybiera się w tutejsze okolice, by posmakować doskonałej jakości win i przekonać się, jak bardzo złożony jest proces ich powstawania. Jak się okazuje każdego roku z winnic o łącznej powierzchni 120 000 ha produkowanych jest około 6 milionów hektolitrów trunku. Na miejscowe półki sklepowe trafiają głównie wina czerwone wytrawne, aczkolwiek białe słodkie również nie są obce. Butelki są bardzo łatwo dostępne, co powoduje, że przez urokliwe uliczki Bordeaux przetaczają się tłumy upojonych turystów. Wycieczka po mieście na pewno okaże się dobrą okazją do skosztowania francuskiego wina, a przy okazji będzie świetną alternatywą dla oczekiwania na autobus do Arcachon.
Winiarnia  Chateau Meyre
Spojrzenie na Bordeaux

Ziarnko do ziarnka...

Po niespełna godzinie jazdy docieramy do miasteczka Arcachon położonego na południowo-zachodnim wybrzeżu Francji. Powstało ono na półwyspie, który malowniczo wcina się w zalew. Na pozór wszystko wygląda tu spokojnie: wiatr przesypuje kolejne ziarenka piasku, a oceaniczne fale raz po raz atakują brzeg... Ten jednak, kto przyjął owe złudzenie na wiarę - jest w błędzie. Choć nie jesteśmy w stanie dostrzec tego gołym okiem to cały krajobraz zmienia się z minuty na minutę. Należy bowiem uświadomić sobie, że nieprzerwanie od 15000 lat w Arcachon nasila się wzajemna współpraca między falującą wodą oraz wiatrem. Każde z nich pragnie odznaczyć na wybrzeżu swoje piętno i trwale zachować się w jego historii. W przeszłości często dochodziło do aktów złączenia sił: przybrzeżny prąd oceaniczny nanosił kwarcowe okruszki, które po zdeponowaniu na brzegu przenoszone były siłą wiatru wgłąb lądu, a tam z kolei usypywane w wydmy. Z drugiej strony brak porozumienia między czynnikami kształtującymi dzieje akwitańskiego brzegu prowadził do wykreowania dość sprzecznych form, jak np. mierzei. Okazuje się, iż w sprzyjających warunkach piach osadzał się na załamaniach linii brzegowej. W wyniku usypanej na dnie piaszczystej przeszkody mógł on akumulować się tam nadal, by powoli wcinać się w morze i wzrastać w kierunku powierzchni. W zależności od czasu oraz intensywności działania opisanego mechanizmu mogą powstać piaszczyste pejzaże o różnych kształtach. Niekiedy wystający ponad taflę wody wał okruchów może sięgnąć aż do brzegu i oddzielić część zbiornika, czyniąc z niego jezioro przybrzeżne.
Arcachon z lotu ptaka. W lewym górnym rogu widoczny efekt kooperacji naturalnych sił przyrody.

... i zebrała się miarka

Mierzeje przy francuskim brzegu powstawać zaczęły w XV wieku. Wówczas odnotowany został okres małej epoki lodowcowej, podczas której wiały wiatry o znacznej prędkości. Dla arcachońskiego wybrzeża wiązało się to ze wzmożoną działalnością prądów oceanicznych, które nanosiły ogromne ilości piasku. 100 lat później obserwować mogliśmy jak narastające piaszczyste wały łączą się ze stałym lądem. Krajobraz różnicował się, gdyż w południowej części Zatoki Biskajskiej mierzeje dopiero nieśmiało wystawiały swoje grzbiety ponad fale morskie. Od tej chwili wiodącą rolę prądów morskich przejął wiatr. Pomiędzy Starymi Pile (brzeg) a Nowymi Pile (mierzeja) utworzył się niewielki zbiornik wypełniony słoną cieczą. Powietrze przepływające stale od strony oceanu przenosiło piaszczyste drobinki w kierunku wybrzeża, najpierw zasypując zagłębienie, a w następnej kolejności gromadząc się na lądzie. W 1855 roku, kiedy podjęto się próby zmierzenia wysokości piaskowej góry miała ona 35 metrów. Intensywność działających na nią sił uświadomiono sobie jednak dopiero 150 lat później, gdy wyniki pomiarów zwiększyły się trzykrotnie(!).  Po tym fakcie jednogłośnie mianowano nasyp wydmą i nazwano ją Pyla.
Wydma Pyla jako piaskowa zmora okolicznej roślinności
Jako największa z europejskich wydm Pyla ma jeszcze jeden przywilej - wędruje wciąż wgłąb lądu. Niestety nie jest to pozytywne zjawisko, ponieważ co roku zasypuje ona 4 metry sosen nadmorskich rosnących tuż przed jej czołem. Wraz z drzewami destrukcji podlegają stare chaty zbieraczy żywicy i piece smolarzy datowane na 400 lat. Przed pojawieniem się Pyli teren był bardzo gęsto zalesiony, o czym informują odsłonięte od strony morza pozostałości roślin. Sosny nadmorskie zostały posadzone w tym regionie na rozkaz Napoleona, który zażądał zmelioryzowania ówcześnie istniejącego bagna. Wilgotne podłoże było mekką dla gospodarujących w okolicy rolników, gdyż podczas lata zamieniało się w step umożliwiając wypas owiec. Mimo to, że działania cesarza mogły wydawać się okrutne, to bardzo pomogły zahamować tempo wędrówki wydmy, a także zainicjowały nowy kierunek w rozwoju miasteczka - pozyskiwanie żywicy.
Piaszczyste stoki wydmy i połacie sosnowej zieleni

Wakacje w Arcachon

Możliwości zakwaterowania w Arcachon jest bez liku, jak to zresztą bywa w każdej miejscowości nadmorskiej. Do wyboru mamy hotele, pensjonaty, kwatery prywatne czy nawet pola namiotowe. A co szczególnie przemawia za wyborem tej okolicy jako celu wakacyjnego? Przede wszystkim jest to szansa na niezapomniane widoki. Dzięki dobrze rozwiniętej infrastrukturze wydmowej mamy okazję dostać się na sam szczyt piaszczystego wzniesienia zarówno drewnianymi schodkami, jak i nieco bardziej skomplikowanymi drogami poprowadzonymi przez piasek. Najlepszym czasem na wspinaczkę jest pora odpływu - wydma osiąga wtedy ekstremalne wymiary: 4 kilometry długości na 2 kilometry szerokości. Dobrym pomysłem będzie też spacer po sosnowym lesie, który pod koronami drzew pozwoli nam nieco ochłonąć. W Arcachon znalazło się też zajęcie dla osób, które nie przepadają za kilkugodzinnym maszerowaniem. Miejscowi serdecznie zapraszają turystów do uprawiania różnego rodzaju sportów wodnych lub do lotu na paralotni. Wybrzeże szczególnie polecane jest również rodzinom z małymi dziećmi, ponieważ dno opada bardzo powoli, a na znacznych odległościach od lądu napotkamy płycizny. 
Wspinaczka na szczyt Pyli w pełnym słońcu może okazać się wyczerpująca

Ciekawostka

  • Polskie wybrzeże Morza Bałtyckiego jest tym samym typem wybrzeża, którego dotyczy wpis. Jeżeli nie chcemy wybierać się za granicę to Arcachon bezproblemowo możemy odwiedzić pozostając w kraju. Osobom preferującym ten wariant polecam wycieczkę na Mierzeję Helską lub podążanie śladem wędrujących wydm w Słowińskim Parku Narodowym.

Brak komentarzy: